W moim życiu słodka rewolucja… Na świecie pojawiła się moja długo wyczekiwana druga córka… Cały mój świat oszalał, ale jednak nie zapominam o odrobinie przyjemności dla siebie. I tak po dość długiej przerwie dzisiaj recenzja Słodkiej rewolucji od Taniej książki.
Słodka rewolucja to jak narazie debiut autorski Kingi Godurowskiej i od razu zaznaczę, że w mojej opinii nie zbyt dobry.
Książka skusiła mnie chyba najbardziej okładką, która jest słodka w dosłownym znaczeniu. Również treść przywołuje wiele słodkości za sprawą głównej bohaterki Alice, która jest cukiernikiem. Zaczyna ona swoją karierę jako cukiernicza i sięga po pomoc Nathana, który jest krytykiem kulinarnym.
Słodka rewolucja
Alice to dobrze wykreowana bohaterka, która znosi wszystkie przeciwności losu. Trochę słodka, trochę zabawna, ale wytrwała i pracowita. Nathan niestety mi nie przypadł do gustu. Czasami miałam wrażenie że jego postać to Gordon Ramsay, którego poniekąd też nie lubię. Łudząco podobny i z elementami krytyki, które znamy z kuchennych rewolucji. To właśnie on i jego sposób bycia mnie nie kupił.
Książka słaba, chociaż sam pomysł orginalny. Poniekąd męczyłam się by dobrnąć do końca i poznać zakończenie. I tym razem książka mnie nie zwaliła z nóg. Samo zakończenie mnie także zirytowało. Przez co jeszcze bardziej negatywnie oceniam książkę.
Również sam kunszt autorski a może korekta tekstu nie zadziałała. Znalazłam wiele zdań, które wymagają poprawy, co mnie strasznie irytowało. Tekst zawiera wiele błędów.
Jednak znając mnie, wiecie że w każdej książce muszę znaleźć coś dobrego. No bo przecież ktoś tą książkę wydał i komuś się spodobała. Trzeba podkreślić że jest to debiut, a autorka ma lekkie pióro dzięki czemu w ogóle doczytałam do końca. Historia jak na romans i komedię romantyczne przystało momentami jest zabawna i orginalna. Pewnie mniej wymagającym czytelnikom się spodoba jako odskocznia na jeden wieczór.