Skrzydła i kości autorstwa Joanna Pawłusiów to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i z taką książką. Czy podobała mi się? Jestem na pewno zaskoczona pozytywnie.
Uwielbiam klimaty małych miasteczek opisywane w książkach. I tym razem się nie zawiodłam. Mroczny klimat małomiasteczkowy, w którym czuć nutkę tajemnicy. Oczywiście wszyscy się w nim znają, a “przybysze” są pod wieczną obserwacją. Tak było również tutaj, do wioski przyjeżdża rodzina Bocheńskich.

Skrzydła i kości
Rodzina Bocheńskich to na pierwszy rzut oka normalna rodzina. Mężczyzna po przeprowadzce zatrudnia się w sklepie budowlanym. Córka Kinga ma otwarty konflikt z macochą, co jeszcze bardziej zaostrza przeprowadzka. Na corocznym festynie Kinga znika. Nikt nie wie gdzie ona jest.
Policja nie interesuje się sprawą zaginięcia dziewczyny, ponieważ to nie jej pierwsza ucieczka z domu. Jednak mieszkańcy zaczynają poszukiwania Kingi, lecz zamiast niej znajdują ciało miejscowego chuligana? Czy ma to związek z tajemniczym zniknięciem Kingi? Kto ukrywa prawdę i czy tak naprawdę wszyscy znają się w tej spokojnej wsi?
Joanna Pawłusiów w Skrzydła i kości zaskakuje nas na każdym kroku. Dostarcza nam mroczny thriller z wyrazistymi bohaterami i niezwykłymi tajemnicami. Książka to przede wszystkim dobry pomysł na mroczny klimat oprawiony świetnym językiem i kunsztem autorki. Już sam prolog książki mnie wciągnął i był zapowiedzią dobrze spędzonego czasu. Zostaje mi teraz tylko czekać na kolejną pozycję autorki, mam nadzieje, że będzie tak samo dobra jak Skrzydła i kości.