Książki od zawsze stanowiły istotną część mojego życia. Niezależnie od tematyki, od najmłodszych lat pomagały mi lepiej zrozumieć świat i otaczającą mnie rzeczywistość. Na podstawie swoich własnych doświadczeń, śmiało mogę stwierdzić, że książki potrafią wiele zmienić. Bez względu na to, czy czytamy je raczkującemu dziecku, czy dla siebie, ich magia przenika naszą duszę w niezauważalny sposób.
Mój tata twierdził, że to zbędny wydatek. Nigdy jako dziecko/nastolatka nie kupiłam książki, ale były w moim domu ich nie brakowało. Zdobywaliśmy je w konkursach, jako nagrody w szkołach. Książki to pożywienie dla duszy. I tak już od najmłodszych lat wędrowałam do biblioteki po kolejne nabytki i czytałam, dzień w dzień, rozwijając moją mowę, spostrzegawczość i pamięć. Rozwijając siebie. Raz byłam Policjantem z kryminalistyki, raz młodą matką, a kolejnym razem księżniczką w zamku.
Potem byłam konstruktorem maszyn, doszkalałam się w dziedzinie astronautyki a potem pokochałam sens fizyki kwantowej.
Książkowa podróż w czasie
Dzisiaj jestem inna, dzisiaj mam inne książki do czytania. Cofnęłam się do lat młodości… No dobra, cofnęłam się 30 lat wcześniej i czytam książki dla dzieci, które czytała mi mama. Odkąd dorosłam, postanowiłam na przekór tacie przeznaczać część moich pieniążków (najpierw stypendium, potem pensji) na książki. Doprowadziło to do powstania domowej mega biblioteki z uginającymi się półkami. Uzupełniam ją teraz o książki dla dzieci dla mojej Mańki.
Wydawać by się mogło, że czytanie książek niemowlęciu jest bez sensu, gdyż ono przecież nic z tego nie rozumie! Może i nie rozumie słów, znaczenia, ale rozumie co to miłość i wspólny czas. Rozumie, że jesteśmy razem i może pooglądać kolorowe obrazki. Może przenieść się swoją wyobraźnią do kolorowej krainy bajek. Moja Mańka od dnia narodzin ma czytane książki dla dzieci, które uwielbia. Uwielbia kolorowe obrazki ?