Kontrakt na miłość autorstwa Katarzyny Mak to krótkie czytadło, które można pochłonąć w jedno popołudnie. Dla szukających odprężenia będzie idealną, nieskomplikowaną literaturą bez zbędnych opisów.
Kontrakt na miłość to moje pierwsze spotkanie z Katarzyną Mak. Czy udane? Nie wiem, książka została przeczytana i odłożona na bok. Jedna z wielu, które są poprawne ale na pewno długo nie zostanie w mojej pamięci.

Kontrakt na miłość
W książce poznajemy Nataszę, polkę, która wyjeżdża do Los Angeles z chorym na serce dzieckiem. Leczenie oraz życie w tym drogim mieście nie jest łatwe. Pracuje ona na dwa etaty, jednak szybko traci jedną z prac. Dostaje propozycje od koleżanki, by spróbowała sponsoringu. Dziewczyna bez pieniędzy na mieszkanie postanawia tylko raz skorzystać z tej propozycji. I tak poznaje swojego księcia z bajki – Collina.
By sięgnąć po tą książkę skusiła mnie okładka. Jest ona wyjątkowa i rzadko spotykam tak piękne wydanie książek polskich autorek, po które sięgam ostatnio coraz częściej.
Historia przedstawiona w książce jest poprawna i dość przewidywalna.. Umowa zmienia się w prawdziwą miłość, a bohaterzy będą żyć długo i szczęśliwie. Wszystko się zgadza, wszystko składa się w jedną poprawną całość. Jednak dla mnie ta poprawność to trochę za mało, oczekiwałam czegoś więcej. Niestety Katarzyna Mak i jej romans nie zagości zbyt długo w mojej pamięci.