Córka strażnika ognia skierowana teoretycznie dla młodzieży, przez wielki przypadek trafiła w moje ręce. Rzadko sięgam po tego typu młodzieżówki, jednak gdy trafiła ona na moją półkę to musiałam ją przeczytać.
Główna bohaterka Daunis Fontaine wiedzie spokojne życie w plemieniu Odźibwejka. Jednak wszystko się zmienia w momencie, kiedy tajemniczo ginie jej wujek, później pojawia się choroba babci a na końcu zostaje zamordowana jej najlepsza przyjaciółka. Dziewczyna jest świadkiem morderstwa, a na dodatek zostaje wmieszana w śledztwo narktykowe FBI.

Córka strażnika ognia
Ciekawym elementem książki Córka Strażnika Ognia jest ukazanie odmiennej kultury indiańskiej. Ukazanie informacji dotyczących obrzędów oraz kultury życia codziennego plemienia przypadła mi bardzo do gustu. Jednak jeżeli chodzi o śledztwo to jest ono bardzo przewidywalne. Czasem się dłuży i nudzi, ponieważ całość od początku jest oczywista. Jednak wplątanie do niego różnych wątków pobocznych powoduje, że mimo wszystko jest ono ciekawe.
Nigdy nie zagłębiałam się w tematykę Indian zamieszkujących Amerykę, tamtejsze rezerwaty. Poruszony temat jest dla mnie nowością, a rezerwaty i ich istnienie do tej pory były dla mnie fikcją. Przybliżenie ich czytelnikowi to bardzo ważna rzecz.
Książka jest skierowana do młodzieży i niewątpliwie można uznać ją jako mądrą. Oprócz rasizmu, poruszono również w tej książce bardzo ważne tematy rasizmu, molestowania seksualnego, czy uzależnienia od narkotyków. Jednak dla mnie jako dla dorosłej kobiety czegoś brakowało! Mimo wszystko mogę polecić dla nastolatków, którzy pewnie będą zachwyceni, bo całość prezentuje się bardzo dobrze.